Róże, czekolada i ciepłe drewno zmieszane do perfekcji. Zapachy Lancome mają wiele uroku, ale często są dla mnie trochę za słodkie i trochę za ostre, przez co wydaje mi się, że nie do końca są niesamowite, jak uważa wiele osób. W Tresor Midnight Rose odpycha mnie duża ilość syntetycznych nut, przez które całość brzmi nienaturalnie i zbyt chemicznie. Poeme to nawet uroczy i przytulny klasyk z lat 90., jednak zbyt bardzo syropowaty. Natomiast popieram słodko-metaliczny bestseller, jakim są perfumy La Vie Est Belle, jako jedne z niewielu marki. Rozszerzam moje ogólne wrażenie na coś w rodzaju to jest takie ładne, chciałbym tylko, żeby było mniej słodkie dla kilku linii Maison Lancome, z którymi się do tej pory spotkałam. Mam tu na myśli Roses Berberanza z różą i pistacjami przypominającym likier różany Parfait de Roses. Oba są uroczymi, gładkimi (tym razem niezbyt ostrymi/zbyt syntetycznymi jak na mój nos) aromatami gourmand z nutą róży, ale jak na mój gust odrobinę za ciężkie. Teraz, po pewnym czasie noszenia Oud Bouquet, przyznaję, że zakochałam się w tym zapachu bardziej. Nuty kompozycji nie rozwijają się krok po kroku w oczywisty sposób jak tradycyjna piramida. Zamiast tego wszystkie tańczą wokół Ciebie, zmieniając się w świetle reflektorów. Dostajesz powiewy imponującego i długotrwałego aromatu bujnej, pluszowej czerwonej róży, lekką, kremową, orzechową, słodką, (ale niezbyt przesadnie) pralinę, która faktycznie pachnie czekoladowymi cukierkami, oraz głęboki, gładki akord drzewny z centralnym oudem. Czasami pralina jest dla marek tylko pretekstem do wypełnienia swoich perfum niewyraźną i lepką syropowo-cukrową nutą, o co mam małą pretensję w przypadku La Vie Est Belle Lancome, ale tutaj jest naprawdę orzechowo-kremowa i czekoladowa, no cóż, po prostu niesamowicie dobrze zrobiona.
Zdjęcia – www.e-perfumy.sklep.pl
Rezultatem jest wyważony kontrapunkt kobiecej, aksamitnej róży, subtelne akcenty słodkiej orzechowej czekolady i elegancka drzewna baza, z odrobiną nie brzmiącego gorzko dymu. Oud Bouquet jest intensywnie obecny (i utrzymuje się przez długi czas!), jednak nie przytłacza ostrymi krawędziami. Po prostu oszałamiająco lśni. W rezultacie przywołuje wrażenie ciemnego czekoladowo-brązowego koloru. Kojarzy mi się z tacą pełną pysznych cukierków i bukietem czerwonych róż stojących na pięknym starym stole z twardego drewna; a w powietrzu unosi się ślad wonnego kadzidła. Wydaje się podobny do Jo Malone Velvet Rose & Oud, Dior Miss Dior Le Parfum oraz ze względu na gourmandowy ton do wody perfumowanej La Vie Est Belle. Atrakcyjną kompozycję można nosić jesienią i zimą, głównie wieczorem. Bogaty, ale niezbyt głośny zapach. Z pewnością Oud Bouquet to moje ulubione perfumy Lancome (jak dotąd), które uderzają we wszystkie swoje nuty niesamowicie dobrze i tworzą oszałamiającą, pełną niuansów esencję. To idealny aromat na zimę, wystarczająco luksusowy na uroczystą imprezę i wystarczająco kojący, by zaszyć się w domu z książką i kocem. Dla mnie prawie idealny i gdyby nie boleśnie wysoka cena…